niedziela, 22 stycznia 2012

A jednak....

Właśnie,a jednak.....sama się po sobie tego nie spodziewałam.Ja człowiek narwany,nie chcący nawet przyszyć guzika,nie wspomnę o ogólnym szyciu czegokolwiek,a tu masz babo placek....sięgnęłam po maszynę.Dostałam ją od mojego męża daaaawno temu i leżała zakurzona gdzieś tam na boku,ale pomyślałam sobie dlaczego nie?wszystkiego w życiu muszę spróbować,nastawiona,wyregulowana maszynka działa jak szalona:)
Stuk stuk....nie wszyscy są w domu zadowoleni z jej obecności:),ale ja tak i jak na pierwszy raz udało mi się uszyć kilka ,,niby,,ptaszków i takich tam innych wynalazków.W końcu mam igielnik ,marny,ale przeze mnie zrobiony.Innym razem uszyję większy.




Nic tak nie cieszy jak swoje wymodzone dzieła,człowiek patrzy na nie jakby były ze złota,a jednak każde jest inne ....niepowtarzalne...
 Zamówiłam kilka lawendowych bukiecików.....jak pachną w sypialni ..................




.



 Ptaszek miał być bez oczek,ale Majuśka chce,żeby widział i ottt

I to tyle co do mojego ,,pierwszego razu szycia,,.Tyle jeszcze przede mną treningów.Co dziwnego zauważyłam,że normalnie wyciszam się przy tym....nie wierzę


Zimowe popołudnie a tu pada i pada....deszcz oczywiście bleeee.Jak ja tęsknię do słońca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pobyt na moim blogu:)